Nurkowanie Morze Czerwone - Dahab po latach
Zainteresowany ofertą?
Zadzwoń na naszą infolinię:
601 321 557
Zamów bezpłatną rozmowę

Nurkowanie Morze Czerwone – Dahab po latach – stan grudzień 2017

Nurkowanie Morze Czerwone

Nurkowanie Morze Czerwone

Spokojnie mogę napisać, iż w Dahab nie byłem 6 lat. Po mocnych zmianach politycznych w Egipcie i nieciekawej sytuacji jaka zaistniała na Synaju i ogólnie tym co działo się w krajach arabskich tych okolic, ruch turystyczny drastycznie zmalał do Egiptu, a jak już to był w kierunku Hurghady. Był okres, iż w ogóle samoloty nie latały z Polski do Sharm El Sheikh. Siłą rzeczy w Dahab ruchu turystycznego w ogóle nie było. Jednak jakiś czas temu znowu samoloty zaczęły latać z Polski do Sharm. Nie polskie chartery, ale Egipskie Air Cairo. Tu i ówdzie dało się słyszeć słowa, że nurkowie wracają do Dahab i życie nurkowo-turystyczne zaczyna tam po woli odżywać. Postanowiłem wiec i ja to sprawdzić i zobaczyć jak to wygląda po 6 latach mojej nieobecności w Dahab, gdzie przecież był czas, iż dwa razy do roku organizowałem tam wyjazd na nurkowania.

W grudniu 2017 roku polecieliśmy więc z grupką fascynatów nurkowania na sylwestra przywitać Nowy 2018 Rok właśnie na Synaju. Pierwsze wrażenia. Faktycznie turystów jest 10 razy mniej niż w dawnych, dobrych czasach. Na lotnisku w Sharm El Sheikh 3 samoloty egipskich linii. Kiedyś po wylądowaniu liczyłem 15-17 maszyn z różnych zakątków świata. Siłą rzeczy na pewno będzie mniej ludzi w Dahab. Po przyjechaniu do znanego mi już hotelu Tropitel kolejnego dnia jedziemy na nurkowanie do centrum nurkowego Dahab, w miejscu gdzie chyba wszyscy nurkowie zaczynają nurkować będąc pierwszy raz w tej miejscowości – Light House. Okazuje się, że całkiem sporo turystów, oczywiście głównie nurków kręci się po deptaku dahabowskim. Od razu odniosłem wrażenie, iż samoloty latające na Synaj przywożą głównie nurków. Faktycznie, potwierdzam, wygląda to tak jakby ponownie Dahab odżywał. Momentami powiedziałbym, że nawet był mały tłok na promenadzie tej mekki dla nurków. Knajpki pootwierane jak dawniej. Butiki z pamiątkami wypchane towarem, a że trafiliśmy na super pogodę, iż w ogóle nie było wiatru, to mimo, iż za chwilę miał być styczeń, cała grupa czuła się jak na wakacjach w środku lata. Woda 23 stopnie, na powierzchni 26 stopni. Pierwsze dwa nurkowania na rafie Light House to nic specjalnego, mała rozpływka przed ciekawszymi nurkowaniami, które już od dnia kolejnego pokazać ma nasz przewodnik Mohamed El Attar. Instruktor, który zyskał moje zaufanie dobre 8 lat temu i od tego czasu tylko do niego jeżdżę na nurkowania.

Kolejny dzień to miejsce, gdzie można zrobić aż 5 nurkowań. Sławna nazwa The Caves obiła się o uszy każdemu nurkowi, który nurkował w Egipcie, a na pewno tym, którzy choć raz byli na półwyspie Synaj. My zrobiliśmy nurkowania w miejscu Morey Garden i właśnie The Caves. Jak same nazwy wskazują na pierwszym mureny. Co prawda została tylko nazwa bo ciężko wypatrzeć tam murenę za dnia. Na pewno w nocy się pokazują, ale za dnia ciężko je wypatrzyć. Drugie miejsce to 5 jaskiń (bardziej grot), z czego dwie dostępne są dla nurków rekreacyjnych. Pozostałe 3 są głęboko, dostępne dla nurkowań technicznych, które jak wiemy tu w okolicach Dahab są dość powszechnie uprawiane.

Trzeciego dnia jedziemy w kolejne miejsce okolic Dahab – Canyon. Byłem w tym miejscu już kilka razy. Dopiero teraz udało mi się wypłynąć z tej szczeliny wyjściem na 50 metrach głębokości. Po sześciu latach nie bytności w tym miejscu płynąc na znanej mi już rafie zaglądałem pod nawisy rafowe szukając skorpen i skrzydlic, które znajdywałem kilka lat wcześniej. Jakoś ich już tam nie było. W sumie nie dziwiłem się. W końcu to tylko krótko żyjące ryby. Jednak między nurkowaniami dowiedziałem się ciekawych rzeczy, które zawsze mnie interesowały, a jakoś nie było czasu, chęci, możliwości wywiedzenia się w temacie. Mowa o religii islamskiej. Jestem przekonany, że czytając tą relację to, co przeczytasz będzie dla Ciebie też nowością. Koran. Takie pismo święte dla Muzułmanów.

Zadałem pytanie lokalnemu przewodnikowi jak to się dzieje, że w religii, która krzewi miłość, braterstwo i życie, w wielu miejscach Koranu, w wersetach niektórzy z muzułmanów czytają, iż można zabijać np. niewiernych. Już dawno wiedziałem, że muzułmanie nie mogą nic zabijać tak wiec zawsze się to we mnie kłóciło. Tak, pewno też coś tam słyszałeś o błędnej interpretacji wersetów i wmawianiu ich ciemnocie arabskiej, której obiecane będzie 40 dziewic jak wysadzi się w powietrze. Oto, co się dowiedziałem. Na świecie krążą dwie wersje Koranu. Okazuje się, a intensywnie zaczęto o tym informować, propagować, sprawdzać i rozpowszechniać po tragedii World Trade Center. Błędny, drukowany głównie w USA i Europie i ten właściwy rozpowszechniany w Arabii Saudyjskiej. Właściwe publikacje Koranu sprawdzane są w specjalnym instytucie przy uniwersytecie w Arabii Saudyjskiej. Egzemplarz taki otrzymuje pieczęć zgodności z oryginałem i taki można czytać i rozpowszechniać. Inne należy wyrzucić do kosza, a na pewno nie powinny być czytane gdyż są tam właśnie nadpisane wersety, które wzywają Muzułmanów do tego wszystkiego, co widzimy, co dzieje się na świecie. Nie wiem jak Twoje odczucia, ale dla mnie była to rewolucyjne nowinka. Kolejny temat, który mnie zawsze intrygował, a dla Polaków jest to dosyć odległa sprawa to tajemniczy święty czarny kamień w Mecce, obowiązkowym punktem każdego muzułmańskiego pielgrzyma (przynajmniej raz w życiu). Do mnie doszły słuchy, że być może jest to jakiś meteoryt. Czyli dla sceptyka, któremu religia islamska jest obojętna taka teoria wystarczy jednakże dla Muzułmanów jest to święty kamień od Boga. Kamień, który zesłał Bóg pojawił się na pustyni. Naturalnie, że na początku ciemny lud wykazywał zainteresowanie takim tworem na pustyni, ale gdy w promieniu 200 km od tego kamienia zaczęły dziać się uzdrowienia, niewytłumaczalne rzeczy, słowem cuda, szybko Arabowie doszli do wniosku, iż jest to cudowny kamień zesłany od Boga, jako łaska dla ludu zamieszkującego te tereny. Dlatego też dziś, ten kamień jest głównym punktem w Mecce i każdy Muzułmanin, gdy obejdzie go 7 razy wierzy, iż wszystkie grzechy zostały mu przebaczone. Taka nasza spowiedź święta. Jeszcze kilka ciekawostek politycznych, o których nie dowiemy się z telewizji, ale może to już na samym końcu napiszę.

30 Grudnia docieramy wreszcie na sławne Blue Hole. Dobre kilka lat mnie tu nie było, ale szybko zauważyłem, że czas się tu zatrzymał. No może kilka płyt nagrobkowych ku pamięci zmarłych nurków technicznych przybyło. Knajpki te same, wielbłądy tak samo pozują do zdjęcia. Akurat dziś przy miejscu nurkowym obok Blue Hole tj. przy Bells’ach sporo Izraelskich dzieci na wycieczce kręciło się po górach i chyba mieli jakieś przejażdżki łodziami motorowodnymi. Rozumiesz, co napisałem? Izraelici w Egipcie na wycieczce? To było nie do pomyślenia przez całe wieki. Cóż wiec się stało, iż rząd egipski zaczął wydawać Izraelitom wizy na pobyt w Egipcie. To bardzo ciekawe, czego się dowiedziałem, ale póki co, nie będę siał zamętu moją wiedzą.

Wchodzimy na pierwsze nurkowanie do Bells. Opadamy na 40 metrów i powoli płyniemy stopniowo coraz płycej do siodła, czyli wejście do Blue Hole od strony zatoki Aqaba. Jak zwykle wielu nurków i jeszcze więcej snorklistów. Drugie nurkowanie wykonuję z kilkoma osobami także na 40 metrów ale już w samej błękitnej dziurze. Gdzieś tam, na dole, widać łunę sławnego łuku blueholowskiego zwanego Arch (łuk, pod którym można wypłynąć na otwarte morze). Miejsce, które pochłonęło już wiele ofiar z racji głównie brawury. Kolejny wspaniały dzień nurkowy za nami. Jutro płyniemy na nurkowanie łodzią nurkową, jako takie urozmaicenia naszego pobytu, a wieczorem zabawa sylwestrowa w hotelu.

Skorpion. Byłoby niedopatrzeniem z mojej strony gdybym nie wspomniał o tym , iż jeden z uczestników wyprawy został ukąszony przez skorpiona. Okazuje się, że w hotelu nikt nigdy nie widział tu skorpiona, w szpitalu mieli pierwszy przypadek w historii, a na kilkaset gatunków skorpionów ten był na 8 miejscu, jeśli chodzi i toksyczność jadu. Cała historia dobrze się skończyła, a w hotelu zgotowali poszkodowanemu takie przywitanie po powrocie ze szpitala, że aż chce się wierzyć, iż Egipcjanie też są dobrzy, pomysłowi i przyjacielscy.

Ostatni dzień nurkowań cała grupa zdecydowała się dopłacić ekstra i popłynąć łodzią nurkową na miejsce Gabr El Bint (czyli, po arabsku grobowiec dziewczyny). Można się tam dostać tylko od strony morza albo lądem, ale na wielbłądach. Zwyczajnie w pewnym momencie na brzegu morza góry wpadają wręcz do wody i nie ma jak przejechać samochodem. Tylko wąską ścieżką dla wielbłądów. Na pewno jest to dość fajna atrakcja pojechać na wielbłądach na nurkowanie, ale na pewno bardziej komfortowo jest łodzią nurkowa.

Miejsce nosi nazwę od jednej z prawdopodobnych zdarzeń, kiedy to dziewczyna zakochała się w chłopaku, który musiał wracać do Kairu. Z rozpaczy przeszła brzegiem z Dahab i doszła do miejsca, w którym właśnie teraz odbywają się nurkowania. Rzuciła się do morza, ciało znaleźli lokalni Beduini. Mało prawdopodobne zdarzenie gdyż lokalni Beduini mają ustawiane ożenki i raczej byłaby to dla rodziny dziewczyny hańba gdyby chciała poślubić przypadkowo poznanego chłopaka, na dodatek nie związanego w ogóle z rodziną potencjalnej panny. Jednak legenda trwa i fajnie się jej słucha, a większość turystów przyswaja sobie ją jako prawdziwą. Gabr El Bint znajduje się w parku narodowym, a to znaczy, że rafy są piękniejsze i bogatsze w życie. Na drugim nurkowaniu znaleźliśmy nawet dwie jaskinie na 26 metrach. Ściany jak to w okolicach Dahab niemalże natychmiastowo opadają do zacnych głębokości zatoki Aqaba.

Chciałbym napisać jeszcze słowo o sytuacji politycznej w Egipcie, jaka ma się na przełomie 2017 i 2018 roku, a o której też sporo usłyszałem od lokalnych przewodników nurkowych. Każdy boi się cokolwiek na głos powiedzieć, a gdy powie, musi liczyć się z poważnymi represjami. Nie będę też i ja opisywał tego, co się tam dzieje z obawy przed możliwymi konsekwencjami. Napisze tylko tyle, iż sytuacja w Egipcie pogarsza się politycznie coraz bardziej. Niewykluczone, że w przeciągu 2-5 lat powstanie tam kolejna wojna, przewrót czy jak to nazwijmy, nieważne. Zmierzam jednak do tego, iż jak mamy korzystać z uroków Morza Czerwonego, z tego wspaniałego, unikatowego miejsca, jeśli chodzi o faunę i florę to zróbmy to teraz, dopóki jeszcze można. Za jakiś czas, jestem o tym przekonany na 100%, nie będzie już możliwości wyjazdów i nurkowań w Egipcie. Ot, chociażby patrz, najwięksi biznesmeni egipscy, przenoszą cały swój kapitał po za granice Egiptu. Zastanawiające, prawda?

Cieszmy się chwilą dopóki jeszcze można jak napisał Horacy „Carpie Diem”.

 

Galeria zdjęć:

 

Tekst: Rudi Stankiewicz

Zdjęcia: Basia Ryttel, Rudi Stankiewicz

 

Masz pytania?

Wystarczy, że do nas napiszesz lub zadzwonisz:
Bestdivers@bestdivers.pl
Tel. (+48) 601321557 / (+48) 698529073