Wyspa VIS - Perła Adriatyku » Best Divers
Zainteresowany ofertą?
Zadzwoń na naszą infolinię:
601 321 557
Zamów bezpłatną rozmowę

Wyspa VIS – Perła Adriatyku

"Jedziemy do Chorwacji" - taki oto pomysł zrodził się miesiąc przed długim weekendem majowym w 2004 roku. Początkowo skoncentrowałem się na północnym safari nurkowym w Egipcie, ale z racji dużego zainteresowania tym wyjazdem zabrakło miejsc i szybko trzeba było wymyślić coś innego. Padło na Chorwację, bo blisko i zawsze fajnie. Ale gdzie konkretnie? Atrakcyjność wybrzeża Dalmacji może spowodować nie lada kłopot w wyborze miejsca nurkowego. Zadecydował przypadek. Ktoś, gdzieś, kiedyś nurkował i powiedział komuś, że na wyspie Vis "są bardzo przyzwoite nurkowania". Wyspa mi zupełnie nie znana, więc dlaczego jej nie sprawdzić? No i gdzie to w ogóle jest?

English version gb

 

Wyspa Vis to nieduża wysepka, zamieszkała, najbardziej wysunięta w stronę Adriatyku. Stąd to już przysłowiowy „rzut beretem" na wyspy Tremiti we Włoszech, gdzie będziemy nurkować za miesiąc.

Lokalizacja, łagodny klimat i piękne krajobrazy sprawiły, ze wyspa Vis zwana jest Perłą Adriatyku i wiele w tym prawdy. W pobliżu tej, jakże malowniczej wyspy znajduje się wiele mniejszych wysepek (a raczej rzekłbym skał), na których niejeden statek skończył swój żywot. Podwodne jaskinie, archeologiczne miejsca jeszcze z czasów Rzymskich, różnorodność flory i fauny powodują, że tej wyspy nie można ominąć podczas swoich podróży po Chorwacji.

Mnie przypadły do gustu tutejsze góry. Nad morzem temperatura sięga 20 stopni Celscujsza, a wjeżdżając autem w najwyższe miejsce na wyspie temperatura spada do 12 stopni i na dodatek jedziemy w chmurach. Wyspa ma może 20 km długości i 8-9 km szerokości. Nic więc dziwnego, że najwyższe partie wyspy były przez wiele lat bazą wojskową, po której zostały stare kolczaste druty, szlabany i informacje o zakazie fotografowania. Oglądając wyspę od zachodniej strony widać działa w betonowych bunkrach - pozostałość po II Wojnie Światowej. Doskonałe miejsce, aby kontrolować Adriatyk przed potencjalnym wrogiem.

Pogoda nas nie rozpieszczała. Yugo - silny, ciepły wiatr wiejący z południa, który zaczął wiać drugiego dnia pokazał, na co stać Adriatyk. Dobra technika zejścia i wyjścia na łódź nurkową była tu wysoce przydatna, a wcześniejsze szkolenia i nurkowania na Bałtyku z pewnością się tu przydają.

 

 

Pierwsze nurkowanie tzw. check diving. W tym samym czasie nurkowali też inni, bardziej zaawansowani nurkowie. Zatem mogliśmy obserwować naszego przewodnika pływającego około 15 metrów pod nami.

Miejsce nazywało się "SECA 3 METERS". Podwodna góra zaczynająca się od 3 metrów głębokości. W stronę morza pionowe ściany opadają do około 40 metrów, a od strony lądu skały przypominające schody osiągają głębokość około 20 metrów.

 

Pierwszy dzień nurkowy - drugie nurkowanie. Wrak TETI - głębokość 10-33 m. Statek "wpakował" się centralnie dziobem na malutką wysepkę Barjak w zachodniej części Zatoki Komiża. Dziób to jedno wielkie złomowisko, ale rufa jest dość dobrze zachowana, zatem ciekawsza część nurkowania jest głębiej. Z racji tego, że był to pierwszy dzień nurkowy, nie wszyscy chętnie poszli tak głęboko.

Wrak zatonął w 1930 roku, jego długość całkowita to 65 metrów. Charakterystyczny kocioł widnieje nad całym wrakiem i daje nam jakby poczucie dobrej orientacji względem całego złomowiska. Miejsce to jest obojowane, ale i tak zaczyna się z płytkiej części, zatem możemy być pewni, że zawsze można popłynąć płyciej lub nawet wypłynąć na powierzchnię po ścianach rafy. W skali od 1 do 10 to miejsce nurkowe oceniłbym na 7.

 

Kolejny dzień miał nam przynieść nurkowania na wraku, który leży na głębokości 25-55 metrów, ale zerwał się wiatr Yugo i musieliśmy zrezygnować. Stało się chyba dobrze, bowiem uważam, że nie wszyscy byli jeszcze tak dobrze rozpływani, aby popłynąć na ten fascynujący, ale jednak trudny technicznie wrak.

Popłynelśmy zatem w miejsce zwane Hr Kamik. Mała skała odstająca od lądu, która pod wodą tworzy przesmyk prowadzący z jednej strony do pionowej ściany opadającej do 40 metrów głębokości. Druga strona - ta od lądu - jest dość monotonna i raczej płytka. To tu widziałem skupisko 20 ślimaków nagoskrzelnych i langusty. Czasem widuje się tu też homary.

 

Drugie nurkowanie tego dnia musieliśmy też zrobić w jakimś miejscu osłoniętym od wiatru. Padło na Zatoke Komiża ze wschodniej strony. Miejsce ciekawe ze względu na jaskinie w płytszej części tego miejsca. Na samym początku nurkowania widzieliśmy koło samolotu wraz z mechanizmem służącym do jego chowania w skrzydle. Z początku wszyscy podejrzewali, iż to część sławnego B-17, który leży tu nieopodal na 72 metrach, ale jednak nie. Może za jakiś czas ktoś odkryje wrak innego samolotu.

 

Nasz przewodnik Sinisa przegnał nas pod wodą na głębokości poniżej 30 metrów. Odniosłem wrażenie, że sprawdza wytrzymałość nurków na wysiłek i tolerancję azotu przed jutrzejszym głębszym wrakiem. Nie wszyscy zdawali sobie sprawę z niebezpieczeństwa, jakie niesie za sobą tak szybkie pływanie na głębokości 35-40 metrów, zatem co poniektórych trzeba było zaprowadzić na płytsze partie rafy. Pod koniec nurkowania spotkaliśmy ogromnego kraba. W zasadzie główna atrakcja tego miejsca. Słowo ogromny nie oddaje nawet w części ogromu tego giganta. Był naprawdę niesamowity. Znowu dopadło mnie uczucie wielkiego żalu, że nie miałem z sobą aparatu fotograficznego, gdyż zdjęcie tego giganta z nurkami w tle wyglądałoby podobnie jak te z żółwiami. Na szczęście takie sztuki się tu dość często trafiają, zatem następnym razem nawet nie pomyślę o zejściu pod wodę bez sprzętu do fotografii podwodnej.

 

 

Następnego dnia niestety pogoda nie odpuszcza. Silny wiatr nie pozwala nam wypłynąć gdziekolwiek dalej, a co więcej musimyw ogóle zrezygnować z pierwszego nurkowania. Naturalnie w Chorwacji nie można się nudzić i był to doskonały moment, aby objechać sobie wyspę i pozwiedzać ciekawsze miejsca.

Od południowej strony wyspy rozbijające się o skały fale rozbryzgiwały się na 10 metrów w górę. Rzadki widok dla "szczura lądowego", wobec czego nie było osoby, która nie robiła zdjęć. Widowisko, na które można by w zasadzie sprzedawać bilety.

Po południu wiatr jakby zelżał i mogliśmy zrobić jednego nura w pobliżu portu Komiża. Skały i trawa, wiele ciekawych form przyczepionych do kamieni podpowiadało mi intuicyjnie, ze w nocy to miejsce może tętnić życiem. Trawa to oczywiście posidonia, w której zażarcie niektórzy wypatrywali koników morskich. Tym razem się nie udało, ale one tam są i my to wiemy. Tu moje dwie wzorowe kursantki - Kasia i Agnieszka zaliczały w ramach kursu Padi Advanced Open Water Diver nurkowanie pod tytułem "pływalność doskonała".

 

Piąty maja pozwolił nam wreszcie wypłynąć na wrak statku Vassilios T. Leży on na prawym boku dość blisko podwodnego zbocza. Wrak w najpłytszym miejscu ma lewą burtę dziobową - około 25 metrów. Płynąc w kierunku rufy widać wyraźnie, iż leży on pod lekkim skosem. Śruba znajduje się na głębokości 45 metrów, a prawa burta rufowa na 55 metrach. Prawdziwy kolos. Długość 104 metry. Zatonął, a raczej został zatopiony przez armatora w 1939 roku, aby uniknąć przejęcia statku przez Armię Niemiecką, a tym samym uzyskać pieniądze z ubezpieczenia. Cwane i mądre posunięcie, które dziś dostarcza nam niesamowitych wrażeń.

Wrak jest dość mocno porośnięty zielonymi gąbkami. Trafić do niego można jak po przysłowiowym sznurku, gdyż na głębokości 20 metrów leży jego kotwica, a łańcuch kotwiczny prowadzi nas na dziób wraku. W zasadzie można podzielić go na dwa nurkowania. Jedno można przeznaczyć na część dziobową, a drugie na rufową. My za pierwszym nurkowaniem opłynęliśmy cały wrak, a podczas drugiego nurkowania skoncentrowaliśmy się na części dziobowej. Niezmiernie żałuję, że nie mieliśmy przejrzystości wody 30 metrów i pięknego nie-zachmurzonego nieba, w ktorym Vassilios prezentowałby się znacznie lepiej.

Musimy mieć na uwadze, że nurkowanie na tym wraku może skończyć się dekompresją.

Nurkowanie w tym miejscu robi duże wrażenie, ale można zabrać na nie tylko opływane osoby. W skali od 1 do 10 to nurkowanie zdecydowanie zasługuje na 10.

 

Kolejnego dnia płyniemy na sąsiednią wyspę Bisevo. W latach 60. na wyspie tej była szkoła. Po zeszłorocznym pożarze, w którym 70% zielonych terenów spaliło się doszczętnie, mieszkańcy wyprowadzili się stamtąd i z tego, co mówi Sinisa żyje tam już tylko jedna rodzina. Wyspa znana jest ze względu na jaskinie Blue Cave (błękitna jaskinia) atrakycjną nie tylko dla nurków, ale i zwykłych turystów, bowiem można do niej wpłynąć małymi łódkami. Błękitna poświata z powierzchni zapier dech niejednemu, a widok spod wody jest niemniej fascynujący.

Podczas słonecznego dnia widok w jaskini jest niesamowity, co widać na zdjęciach reklamujących tą jaskinię. My ze względu na zachmurzone niebo mieliśmy namiastkę tego jak pięknie może tu być, gdy słońce przebija się przez dziury w skale. Wejście do jaskini jest bardzo duże. W najpłytszym miejscu jest 10 metrów, a w najgłębszym 24 metry. Po wypłynięciu z jaskini można popłynąć w lewą stronę. Niesamowite pionowe ściany opadają tu do 60 metrów. Wyspa od strony Visu to pionowe ściany, groty, przesmyki i jaskinie. Niejeden nurek znajdzie tu coś dla siebie. Ze względu na bogactwo gatunków ryb, których jest tu niezmiernie dużo, miejsce uznałbym za jedno z piękniejszych pod względem zasobów flory i fauny.

 

Ostatnie nurkowanie jeszcze tego samego dnia odbyło się w Zatoce Komiża, ale w późnych godzinach wieczornych. Nareszcie można było pooglądać dowoli ciekawe obiekty podwodne. Mureny, kraby, krewetki, łopaciaże, montwy mimo dość dużego falowania były obecne i to na całkiem niedużych głębokościach.

 

Nasza wyprawa do Perły Adriatyku przyniosła mi pewien niedosyt. Niezbyt duża przejrzystość wody i silny wiatr Yugo nie oddały w pełni piękna tutejszego życia podwodnego, a z opowieści znajomych wiem, że latem jest tu niesamowicie. Zatem rada moja jest taka, aby miejsce to jednak odpuścić sobie w maju. Bardzo dobrym wyborem jest czerwiec lub wrzesień, jeśli chcemy uniknąć wysokich sezonowych cen, a i przejrzystość wody z pewnością będzie znacznie lepsza.

 

Trudno jednoznacznie stwierdzić, że jakieś miejsce w Chorwacji jest gorsze lub lepsze. Takich nie ma. Całe wybrzeże Chorwacji jest wspaniałe, a jego różnorodność potęguję chęć do eksplorowania innych miejsc. Na pewno żałuję, że nie odwiedziłem wraku kutra rybackiego leżącego na 50 metrach, a przy dobrej przejrzystości wody można go całego oglądać z półki skalnej na 30 metrach głębokości. Czy pojechałbym tam jeszcze raz? Zdecydowanie tak, ale o innej porze roku. Wystarczyłby miesiąc później, aby woda była nieco bardzie przejrzysta. Tak czy owak mogłem zobaczyć te wszystkie miejsca, które opisuję, a wierze, że kiedyś w przyszłości wrócę tu, aby zobaczyć inne nurkowiska wyspy Vis . Może od północnej strony?

Trzeba przyznać, że nie ma nic bardziej fascynującego w nurkowaniu od eksplorowania nowych miejsc. Miejsc, o których można powiedzieć w przyszłości, że tam właśnie byłem, nurkowałem i móc podzielić się opowieściami na ich temat.

 

Jak się tam dostać? Promy lini "Jardolinia" kursują ze Splitu. Naturalnie w sezonie jest ich dużo więcej w rozkładzie, ale przed sezonem kursują tylko dwa. Prom płynie na Vis ze Split'u około 2 godziny. Split jest miastem uroczym i chyba nie ma turysty, któryby to miasto odpuścił podczas zwiedzania chorwackiego wybrzeża. Absolutnie nie można do tego dopuścić, bowiem miasto jest jednym z najpiękniejszych, które dotychczas zobaczyłem w tym skalistym kraju. Nie wspomnę jak smakuje zimne w piwo po całonocnej podróży, gdy siedzimy sobie pod parasolem restauracji i patrzymy na ciepłe wody Adriatyku.

Na wyspie znajdują się dwie większe miejscowości tak malownicze, że nie chce się z nich wyjeżdzać - VIS, do portu którego przybijają promy i Komiża (to tam właśnie nasza zwarta ekipa nurków miała swoją bazę wypadową na nurkowania od południowej strony wyspy).

W Komiży znajdują się dwa centra nurkowe: Manta (jeszcze zamknięte - rozpoczynają sezon od 10 maja, ceny mają dużo wyższe, budynek stoi na brzegu morza, z doskonałym zapleczem dla nurków, przystanią na łódź motorową i komorą dekompresyjna na jedną osobę) i ISSA Diving Center, z którym odbywaliśmy nasze nurkowania.

ISSA Diving Center prowadzi oprócz wyjazdów nurkowych szkolenia w systemie CMAS, UDI i IANTD. Coś mi podpowiadało przed przyjazdem do nich, że lubują się w głębokich nurkowaniach i nie myliłem się.

 

 

Centrum znajduje się na kamienistej plaży naprzeciwko hotelu Bisevo, gdzie spaliśmy. Do dyspozycji mają dwa pontony i dużą łódź nurkową, na którą może w miarę komfortowo wejść około 15 nurków. Za każdym razem do wody schodzi przewodnik, który prowadzi grupę. Ale uwaga!! Na chwile potrafią dać nurka np. na 50 metrów głębokości, albo znikają gdzieś z nieznanej przyczyny i wówczas stoimy w obliczu sytuacji kiedy planowanie nurkowania jest sprawa kluczową i musimy mieć to w jednym palcu na wypadek takich sytuacji. 30-40 metrów to dla nich standardowe nurkowanie. Właściciel Centrum - 40-letni Sinisa (czyt. Szinisza) otworzył pierwsze centrum nurkowe na tej wyspie. Dzięki niemu wiemy gdzie leży kilka wraków i jak na nich nurkować. To prawdziwy fanatyk nurkowania.

ISSA to centrum dla ludzi lubujących głębokie nurkowania. Jednak jadąc tam musimy mieć na uwadze samodzielne planowanie nurkowań. Kadra centrum nurkowego Sinisy to zapaleni nurkowie, którzy nie mogą się powstrzymać od penetracji wraków zawsze, gdy na nich przebywają, a życie pokazuje, że jednak nie wszyscy wyjeżdżający na nurkowania prezentują ten sam poziom zaawansowania nurkowego. Przecież byłoby wysoce nieodpowiedzialne zabierać nurka z uprawnieniami do 18 metrów na wrak, gdzie 40 metrów głębokości wg ISSA Diving Center to standard.

 

Jedyny hotel w Komiży - Bisevo oferuje 400 łóżek z pokojami i apartamentami. Ceny przed sezonem są 3 razy niższe!

 

Tekst: Rudi Stankiewicz

Masz pytania?

Wystarczy, że do nas napiszesz lub zadzwonisz:
Bestdivers@bestdivers.pl
Tel. (+48) 601321557 / (+48) 698529073