Montenegro – nurkowanie w okolicach Zatoki Kotorskiej
Czarnogóra co niektórym Polakom kojarzy się z jakąś krainą na pogórzu albo gdzieś koło Bieszczad, a może Sudetów? Nazwa brzmi jakoś tak po Polsku, a okazuje się że to zupełnie inny kraj. Gdy w mówimy „byłem na wakacjach w Montenegro”, to coś zupełnie innego. Do głowy słuchacza od razu na myśl przychodzi jakaś egzotyczna kraina. Oczywiście nie wszyscy są takimi ignorantami geograficznymi jakim byłem ja, gdy pierwszy raz usłyszałem o Czarnogórze, jak wiadomo, „podróże kształcą”.
Wyprawa na nurkowania w sierpniu 2009 roku do polskiej bazy Czarna Perła miała odkryć przed nami nowe zakątki podwodnej krainy tego rzadko odwiedzanego przez Polaków kraju. Osób , które już nurkowały w Czarnogórze doliczymy się symboliczną garstkę.
Budynek bazy Czarna Perła usytuowany jest nad Zatoką Traste przy pięknej piaszczystej, a tym samym unikatowej, plaży nad Adriatykiem. W pobliżu spotkamy tłumy plażowiczów i dzieciaków budujących zamki z piasku. Plaża o nazwie ‘Proźno’ pod wodą nie posiada wybitnych atrakcji nurkowych, ale wystarczyło wypłynąć kilkaset metrów w morze i sceneria podwodna totalnie się zmienia.
Hotel przy plaży o nazwie Plavi Horyzont („Błękitny Horyzont”) to postkomunistyczny relikt, pamiętający głębokie lata siedemdziesiąte. Wpisz wymaluj klimaty „czterdziestolatka” i Funduszu Wczasów Pracowniczych... Nawet kelnerki zostały jak z tamtych czasów, a ich zachowania już na pewno... Cały kompleks (są tam też korty tenisowe i do gry w siatkówkę, trochę kawiarnio-barów) osłonięty jest roślinnością, pięknymi piniami i przytulone do malowniczej scenerii klimatu śródziemnomorskiego z wysokimi górami w tle.
NURKOWANIA
Po tygodniu nurkowań w Czarnogórze w okolicach Zatoki Kotorskiej najkrócej ujął bym to tak: niezbadane groty, jaskinie, wspaniałe wraki, czysta i chłodna woda.
Pierwsze nurkowanie robimy niedaleko naszej plaży w miejscu Maslinada. Miało to być zwykłe nurkowanie „Check Dive”. Niczego nadzwyczajnego się nie spodziewałem... ale ... trzy rzeczy sprawiły, że zacząłem podejrzewać okolicę o niezwykle ciekawe nurkowiska.
Na początek przywitała nas wspaniała Spanish Dancer czyli Hiszpańska Tancerka. Duża, wielkości laptopa. Kolor brązowo-rdzawy. Pięknie płynęła w toni i w ogóle nie robiła sobie nic z głaskania. Jak to w życiu bywa, nie wziąłem aparatu fotograficznego, zresztą nie tylko ja, niestety... następnie znaleźliśmy rakietę, być może jeszcze z czasów wojny. Dodajmy do tego niesamowicie czystą wodę i groty w jasnej skale, wyżarte przez setki jeżowców. Wszystko to sprawiło, że sceneria nie ustępowała urokiem tej w Centonach Meksykańskich. No może tylko dżungli brakowało...
Zaraz po pierwszym nurkowaniu przestawiamy się w miejsce zwane Ponte Lampa czyli tam, gdzie stoi latarnia. To tu poprzednia grupa znalazła w piachu wspaniałą amforę. My płyniemy o zachodzie słońca tuż nad morska trawą (posidonią) i wracamy w płytszej części przy piaszczysto-skalistym dnie. Miejsce to jest raczej ubogie w ryby.
Ostatnio widziałem człowieka z napisem na T-shirt’cie „Another day – same shit”. Na szczęście u nurków jest dokładnie odwrotnie 🙂 . Kolejny dzień to nurkowania na wrakach w Zatoce Żajnice. Jedziemy do małej miejscowości gdzie rozłożyliśmy się na betonowej plaży, należącej do restauracji, w której po nurkowaniach czeka nas pyszny lunch.
Pierwszy wrak to Tihany, a po przerwie w tej samej zatoce wrak Patrolowca. Ten drugi jest bezproblemowym obiektem dla nurków rekreacyjnych.
TIHANY to wrak parowca leżący na 40 metrach głębokości. Austrowęgierski statek pasażersko-transportowy zbudowany w 1908 roku w Trieście w stoczni Stabilimento Tecnico Trestino. Parowiec ów był własnością firmy Societa in Azioni Ungaro-Croatia navigazione Marittime a Vapore - Rijeka. W dniu katastrofy transportował ładunek węgla kamiennego z portu Kotor do Bar. W wyniku błędu nawigacyjnego 12 lutego parowiec rozbił się w miejscu zwanym Arza Point niedaleko wejścia do Zatoki Kotorskiej. Statek próbowano ratować i doholować bliżej brzegu. Niestety operacja ta nie udała się i zatonął w pobliżu Wyspy Mamula gdzie kiedyś była twierdza broniąca wejścia do zatoki, później przekształcona w więzienie. Dziś jest to atrakcja turystyczna. Wrak ma 46 metrów i szeroki jest na niecałe 6. Wydaje się niedużym obiektem do nurkowania. Jest tam zazwyczaj dobra przejrzystość wody. Ale uwaga – 40 m (!), czyli zdecydowanie jest to wrak dla nurków doświadczonych. Schodzi się do niego po linie opustowej, zwykle kotwicy rzuconej z łodzi. Wrak jest częściowo drewniany, z licznymi zakamarkami, gdzieniegdzie z dobrze zachowanym pokładem.
PATROLOWIEC PBR 512 wybudowany został w 1952 roku w Stoczni imienia Tito w Kraljevicy. Był statkiem patrolowym Jugosłowiańskiej armii aż do 1972 roku. Zatopiony w 1983 roku podczas szkoleń wojskowych. Był celem szkoleniowym dla Jugosłowiańskich rakiet, z użyciem których szkolili się żołnierze marynarki tego kraju. Wrak ma długość 40 metrów, leży na głębokości 24 metrów, i jest w bardzo dobrym stanie, podobnie jak przejrzystość wody w tym miejscu. Podczas naszego nurkowania sięgała około 17 m. Charakterystyczne dwie połączone dziury w śródokręciu dają wyobrażenie, co znaczy eksplozja torpedy i bezpośrednie trafienie w nadbudówkę. To niesamowite jak blacha w tym miejscu jest powyginana. Zdjęcia wychodzą w tym miejscu bardzo ciekawe!
Po nurkowaniach czeka nas pyszny obiad w restauracji i powrót do naszego hotelu. Po krótkim prysznicu szybko ruszamy na zwiedzanie okolicy. Być w Czarnogórze i nie zobaczyć starego miasta w czy fortyfikacji nad Kotorem to prawdziwy błąd!
Następnego dnia płyniemy do Błękitnej Groty. Jak to każde wyjątkowe miejsce nad Adriatykiem grota musi być! Plava Szpila to tak duża grota, że małe łodzie motorowe wpływają do środka z turystami. Głębokość w grocie wynosi około 8-9 metrów. Można przepłynąć cypel skalny na wylot. Z jednej strony mamy cichą zatoczkę z malowniczymi pionowymi skałami, a z drugiej wychodzimy na otwarte morze. Plan nurkowania zakładał opłynięcie cypla i powrót do łodzi w zatoczce. Po wypłynięciu z groty można skierować się wzdłuż skał i opłynąć przy ścianie. Ja jednak, z moim podopiecznym Jarkiem, który właśnie odkrywał tajniki głębszych nurkowań, wybraliśmy się nieco do przodu. Po chwili okazało się, że dno zaczyna opadać pod dość ostrym kątem, a od około 20 metra zaczyna się prawie pionowa ściana, która opada do około 50 m. Stare sieci dodają temu miejscu uroku i dreszczyku emocji. Zobaczyć tu możemy bardzo dużo ryb.
Drugie nurkowanie po przerwie robimy nieopodal w mieście Posejdona czyli Posejdon Grad. To kolejny system grot i jaskiń gdzie jedną z ciekawostek są stare ukwiały w jaskini. Gatunek dość rzadko spotykany w tych wodach. Żeby było ciekawiej, ukwiały są w różnych kolorach. Zielony, fioletowy, żółty, biały, a wszystkie na grubej podstawie świadczącej o już sporej ich wiekowości. Miejsce dość proste dla nurków nawet rekreacyjnych ale oczywiście jak ktoś ma problemy z pływalnością i machaniem płetwami to szybko popsuje przejrzystość wody. To miejsce składa się z kilku jaskiń i grot, a podejrzewam, że i tak nie wszystkie jeszcze zostały odkryte.
Kilka innych, ciekawych miejsc w okolicy:
- Rukavica – daleko od brzegu jest podwodne wypłycenie z pionowymi ścianami. Miejsce bardzo bogate we flore i faunę. Niestety warunki pogodowe muszą być idealne aby tam popłynąć. Stan morza - najlepiej zero. My tam nie byliśmy ale słyszeliśmy dużo dobrych opinii o tym miejscu.
- Ściana Ponte Maćka – jest to ściana opadająca wokół niewielkiego cypla, maksymalnie do około 40 metrów. My ograniczyliśmy się do głębokości 30 metrów. Nurkowanie w tym miejscu polega przede wszystkim na opłynięciu cypla, najpierw na większej głębokości, a następnie wypłycając się w kierunku wyjścia. Miejsce to nie obfituje w bogate życie podwodne, natomiast są tutaj efektowne formacje skalne, niektóre wyglądające, jakby ułożone z głazów narzutowych przez jakiegoś olbrzyma. Nie posunę się do porównania tego do labiryntu, niemniej rozmiar skał i liczne przesmyki pomiędzy nimi robią takie wrażenie. W związku z obecnością prądu, jakkolwiek niezbyt silnego, po 45 minutach pływania może się zrobić trochę chłodno.... więc ocieplacze wskazane!
- Jaskinia Syren – zwana też Mermaid’s Hole – na pierwszy rzut oka miejsce bardzo mało interesujące – wchodzimy do wody na płyciźnie, około 3 metrów głębokości, płyniemy na powierzchni wody poprzez niewielką falę przyboju nad bielejące skały z czarnymi jeżowcami (bardzo trzeba uważać), by nagle znaleźć się nad dosłowną dziurą w skale. Dziura to może nieładne określenie, otwór ten bardziej przypomina lejek, którego średnica w punkcie wejścia wynosi około 4 metrów, znajduje się zresztą również na głębokości 4 metrów. Patrząc w dół – ciemność, nie widać nic, a słońce padające z góry, dające niezwykły kontrast, nie poprawia sytuacji. Schodzę pierwszy, żeby zrobić zdjęcia. W jaskini na szczęście nie ma prądu, więc z chwilą zanurzenia mogłem zawisnąć na głębokości około 8-9 metrów, i spoglądając w górę napawać się widokiem otwartego na błękitne niebo otworu, z tańczącymi w toni nurkami z mojej grupy. Zrobiłem kilka zdjęć, po czym dałem znak grupie, by kolejni nurkowie zanurzyli się. Jaskinia ta stanowi swojego rodzaju syfon, schodzący na głębokość około 27 metrów, gdzie znajduje ujście w niemal pionowej ścianie od strony otwartego morza. Zaraz po wejściu do jaskini, na głębokości 14 metrów, po prawej stronie znajduje się odnoga, z dość rozległą grotą, i prawdopodobnie dalszym odgałęzieniem. Jako że koniec końców zamykałem grupę, postanowiłem nie penetrować głębiej tego miejsca – w końcu trzeba sobie zostawić coś na przyszłość... Syfon jest wystarczająco szeroki, by pomieścić dwóch płynących obok siebie nurków, za wyjątkiem końcowej części, gdzie występuje przewężenie i rodzaj „gardła”, gdzie jednak nie ma problemu, by się zmieścić, choć dwóch naraz miałoby już ciasno. Po wyjściu z syfonu, znajdujemy się przy pionowej ścianie opadającej na głębokość 45 metrów. Stałym mieszkańcem, którego zwykle można spotkać przy wyjściu z syfonu, jest langusta. Dalsza część nurkowania to opłynięcie ściany, na której notabene znaleźć można malowniczą, rozpiętą sieć rybacką.
- Tiesna Luka - z podwodnym kanionem to miejsce dość płytkie ale malownicze gdzie płynie się w lekkim prądzie miedzy skałami przypominając trochę podwodny kanion. Generalnie w tych okolicach jest ubogo na skałach tak wiec i w tym miejscu nurkujemy głównie aby podziwiać podwodne formacje skalne.
Co różni to miejsce od Chorwackiego wybrzeża? Przede wszystkim bardzo dziwaczne prądy podwodne. Pamiętam, iż zaraz po przyjeździe na naszej plaży woda miała około 25 stopni C, a dwa dni później wręcz lodowata woda przywitała wszystkich plażowiczów. 16-18 stopni! Dzień później znowu prądy przyniosły ciepłą wodę, ale o zabarwieniu zielonkawym.
Gdy jest zimna woda przejrzystość jest dużo lepsza ale zdecydowanie jadąc w to miejsce trzeba brać najcieplejszy skafander nurkowy jaki mamy aby nie powiedzieć, że suchy skafander byłby niekiedy najlepszym wyborem.
Jest tu jeszcze wiele niezbadanych miejsc nurkowych, a turystyka nurkowa tak naprawdę dopiero zaczyna tu rozkwitać podczas gdy w Chorwacji to już prawdziwy biznes. Jedyny mankament to męczący, długi dojazd…. Ale od czego mamy samoloty?
Z ciekawostek:
Kilka lat temu Morski Instytut Biologii, zlokalizowany w Kotorze, przeprowadził wielką akcję uświadamiającą nurków, rybaków, żeglarzy i wystosował prośbę o kontakt, jeśli ktoś znajdzie pod wodą niechciane tropikalne algi, w celu podania miejsca i głębokości ich występowania. Naukowcy robią wszystko, aby zatrzymać rozprzestrzenianie się tych alg, gdyż wypierają one rodzime gatunki. Zawierają w sobie toksyny i nie mają w Adriatyku żadnych naturalnych wrogów. Coraz więcej rodzimych ryb znika z miejsc gdzie się one rozprzestrzeniają, a można je zniszczyć tylko gdy kolonie nie są zbyt duże poprzez nakrywanie za pomocą wielkich czarnych płacht, aby zatrzymać proces fotosyntezy. Dwa gatunki przybyły do Adriatyku: Kaulerpa Taxifolia oraz Kaulerpa Racemosa i to właśnie tej drugiej wypatrzyłem znaczną kolonię całkiem blisko brzegu prowadząc nurkowania kursowe Ani i Jędrka. Z czystej ciekawości zadzwoniłem na alarmowy numer telefonu Instytutu w Kotor. Podziękowali mi serdecznie za informacje, niemniej jednak znali już lokalizacje tej algi w Zatoce Żajnice i naukowcy w tym przypadku są bezradni gdyż rozprzestrzeniła się ona już na zbyt duży obszar. Dla ciekawych i popierających ten projekt : www.caulerpamontenegro.com
Dodatkowe informacje:
Hotel: Przez kilka lat hotel miał kontrakt na obozy sportowe i kolonie dziecięce. Dopiero w sezonie letnim 2009 obiekt po wstępnym remoncie został oddany do użytku dla szerszej rzeszy turystów. To taki pierwszy sezon komercyjnej eksploatacji. Toteż nie trudno się domyślić, że Bristolu z tego nie zrobili, ale z czasem uśmiecham się pod nosem, przypominając sobie pobyt w tym miejscu. Trzeba przyznać, że ma to swój klimat.
Nurkowania: W bazie, prowadzonej przez Oskara i Olgę odbywały się w taki sposób, iż jedna grupa wypływała rano na dwa nurkowania, a następnie następna grupa około 15.00 wypływała na dwa nurkowania popołudniowe.
Algi: Telefon alarmowy jakby ktoś wypatrzył gdziekolwiek indziej w Adriatyku te algi to +38269676639, Ew. do Instytutu Biologii w Kotor +38267562184
Tekst: Rudi Stankiewicz, współpraca Maciej Pliszkiewicz, Kasia Doliwa
Zdjęcia: Rudi Stankiewicz, Maciej Pliszkiewicz
GALERIA
Masz pytania?
Wystarczy, że do nas napiszesz lub zadzwonisz:Bestdivers@bestdivers.pl
Tel. (+48) 601321557 / (+48) 698529073