Elba i Capraia – wyprawa sierpniowa 2016 » Best Divers
Zainteresowany ofertą?
Zadzwoń na naszą infolinię:
601 321 557
Zamów bezpłatną rozmowę

Elba i Capraia – wyprawa sierpniowa 2016

Jakoś tak los sprawił, ze któryś już tam raz opływam wyspę Elba w Toskanii na jachcie i nurkuję w czasami bardzo ciekawych miejscach.  Pływałem tu już dużymi, małymi i średnimi jachtami. Potwierdza się moje powiedzenie, że żeglarstwo w samo w sobie to doskonały środek na dowiezienie nurka na miejsce nurkowe!

Elba i Capraia_1

Sierpniowa wyprawa w 2016 roku zaczęła się od żmudnej procedury dojechania na miejsce gdzie stał nasz jacht Hi Ocean One w Marinie Etruska w miejscowości Scarlino, Włochy.

Wylatujemy z Warszawy do Rzymu. Tam lądujemy na Roma Fiumicino, drugie lotnisko w Rzymie. Tego samego dnia miał wracać do Watykanu Papież Franciszek ze Światowych Dni Młodzieży w Polsce, tak więc byłem mocno zaniepokojony czy przypadkiem nie będzie jakiś zawieruch z przesunięciami lotu. Obyło się bez większych zgrzytów, tylko 40 minut opóźnienia 🙂 

Po wylądowaniu musimy się dostać jeszcze autobusem na dworzec Termini, dosłownie w centrum Rzymu skąd kolejnym transportem, tym razem pociągiem jedziemy do miejscowości nadmorskiej Folonica, skąd już dosłownie 8 kilometrów do naszej mariny. Bilet z lotniska do dworca w Termini kosztował 5 EUR, a pociąg do Folonica 16 eur. Zostało nam złapać taksówkę z dworca w Folonica do mariny. Taksówkarz policzył 25 eur, a że był to większy busik, to wyszło po 5 eur na głowę. Tyle tytułem kosztów transportu. Natomiast przygoda jazdy pociągiem z Termini to już inna historia. Jak wiemy podróże kształcą. No więc na Termini przeczytaliśmy na tablicy informacyjnej godzin odjazdów, iż pociąg jest opóźniony 30 minut. Zatem na luzaku idziemy na kawkę, ciasteczko, co tam każdy chciał i powolutku idziemy na nasz peron. Włosi rozwiązali trochę koncepcję biletów inaczej. Aby wejść na peron trzeba bilet skasować w specjalnym bileterze przed wejściem na peron, a sam bilet można zakupić w maszynach bileterskich.

A zatem idziemy sobie spokojnie na nasz peron, mamy jeszcze 20 minut do odjazdu naszego spóźnionego pociągu, przynajmniej tak sobie wszyscy z grupy myśleliśmy. Dochodzimy na peron i widzimy jak nasz pociąg właśnie odjechał. Jaka z tego nauka na przyszłość?  Jak włoski pociąg jest opóźniony to wcale nie znaczy, że odjedzie w tym czasie, jaki jest opóźniony, tylko jak się wyrobi wcześniej to odjeżdża. Cóż mieliśmy zrobić? Trzeba czekać na następny. Na szczęście był za ok. 2 godzimy. Miał jechać do Folonica 2 godz i 20 minut. Jechał prawie 3, pffff.

No dobra, wreszcie doczłapaliśmy się do Folonica koło 23:00. Zostaje nam wsiąść do TAXI i podjechać na jacht. Acha, akurat! Myślicie, że złapanie TAXI w tym miasteczku po 22:00 to taka łatwa sprawa? Godzinę zajęło nam bieganie po barach, pubach, wypraszanie, dzwonienie itd. Po północy podjechała taksówka. No więc wreszcie około 1:00 w nocy weszliśmy na pokład naszego domu na najbliższy tydzień.

Następnego dnia robimy szybkie zakupy w sklepie w marinie i ruszamy wreszcie na Elbę gdzie pierwsze nurkowanie robimy na wraku awionetki, a drugie we wspaniałym miejscu z jaskinią na 36 metrach. To drugie nurkowanie to było tzw. sunset dive, czyli już prawie o zachodzie słońca. Ryby wówczas polowały. Ależ tego było. Barakudy, mureny, mnóstwo Amareli i różnych ryb pelagicznych podpływających do brzegu. Naprawdę udane nurkowanie.

Zawsze wieczorem armator, właściciel, kapitan statku, jakkolwiek byśmy go zwali, ładował butle nurkowe na kolejny dzień, a grupa miała wówczas okazję zejść na ląd i pozwiedzać trochę lokalnej kultury.

Kolejnego dnia Capo di Stella. Pierwsze nurkowanie głębokie na 37 metrów, a drugie w absolutnie niesamowitym miejscu niedaleko miasteczka Campo Nell Elba. Dwie boje nurkowe zrzucone do wody niedaleko siebie oznaczające miejsca nurkowe. Podwodne skały zaczynające się na głębokości ok. 5 metrów opadające od wschodniej strony do 50 metrów niemalże pionowe. Od zachodniej strony łagodniej, ale tam było dużo polujących ryb. Te dwa miejsca to chyba najlepsze miejsca, jakie widziałem przy Elbie.

Trzeciego sierpnia uzupełniamy zapasy do jedzenia na jacht i ruszamy na kolejne nurkowania. Dziś oburkujemy miejsce w okolicach Capo di Fonza.

Pierwsze nurkowanie przy drugiej boi, o której wspominałem wcześniej. I znowu wspaniałe miejsce. Na 40 metrach wejście do jaskini. Można tam przepłynąć wąskim korytarzem i wypłynąć w skałach na 30 metrach, gdzie dalej wąski wąwóz prowadzi nurka do komina, gdzie można wypłynąć jeszcze płycej na około 15 metrach. Niestety te tunele są na tyle wąskie, że idealnie nadaje się do przepływania przez nie, zestaw sidemount. Ze standardowym jacketem można się zwyczajnie pozaczepiać. Ciasno!

Drugie miejsce wskazał nam nasz kapitan Sławek Skalmierski z przewodnika po miejscach nurkowych Elby. Wystające skały z nad wody wyglądały bardzo zachęcająco. Pod wodą na około 30 metrach kolonia czerwonych gorgonii. Między nurkowaniami mieliśmy okazje, na czas ładowania butli nurkowych, zwiedzić małe miasteczko w jednej z wielu południowych zatok wyspy Elba. Kolejny wieczór i ponownie grupka płynie na brzeg typowo turystycznego miasteczka Campo Nell Elba.

 

Czwarty Sierpnia zaczynamy porannym nurkowaniem znowu przy wyspie Elba. Na 18 metrach głębokości posąg Matki Boskiej. Cóż za rzadki widok dla nas Polaków. Jednak Włosi dosłownie uwielbiają ustawiać w różnych miejscach pod wodą posagi świętych. Sam przez ostatnie lata widziałem Ojca Pio, Jezusa Chrystusa, Matkę Boską, szopkę bożonarodzeniową. Co ciekawe? Ryby z gatunku Chromis, charakterystyczna mała, czarna rybka, najbardziej popularna, widywana we wszystkich morzach zlewni wód Morza Śródziemnego. Upodobały sobie monument Matki Boskiej i naliczyłem tam sześć gniazd z ikrą. Tak jakby Madonna chroniła je przed drapieżnikami. Mówcie, co chcecie, niesamowite! Wszędzie widziałem jak te ryby za wszelką cenę starają się ukryć swoje gniazda z ikrą przed innymi rybami tylko wyszukującego łatwego żeru, a tu, na czole Matki Boskiej, ikra. Niczym nieochroniona i nawet przez nurka widoczna gołym okiem. Zastanawiające, prawda?

Elba piękne miejsce, ale my po jeszcze jednym nurkowaniu na wraku w miejscu zwanym Pomonte, płyniemy na wyspę Capraia. Wrak, tu we Włoszech na mapach oznaczony jest, słowem „relito”. Kiedyś dziób tego statku wystawał jeszcze nad skałami gdzie się rozbił. Sztormy zrobiły swoje. Wrak się osunął na 12 metrów głębokości. Jest to doskonały obiekt dla nurków początkujących, a masy snorkelowiczów nad wrakiem to tu latem, widok powszechny.

 

Capraia to dużo bardziej oddalona wyspa od Elby. Nie tak często odwiedzana przez turystów. Elba latem, a szczególnie w sierpniu przeżywa prawdziwy najazd turystów. Co 10 minut wpływa i wypływa do głównego portu na Elbie , Porto Ferraio, wielki statek z samochodami i turystami na pokładzie. Szkoda, że tak często, bo na wejściu do portu na dnie leży wrak samolotu Junkers. Ze względu bezpieczeństwa, nurkowanie jest nie do wykonania. Czasami po 3 promy jeden za drugim wpływają. Szkoda 🙁  Trzy linie tam wpływają: Moby, Totento i Blue Navy. Tym czasem na Capraie przypływają 3 promy w ciągu dnia, zdaje się tylko z Livorno. Cisza, spokój, mało turystów. Jeśli ktoś lubi takie klimaty – miejsce wręcz idealne. Wyspa siłą rzeczy droższa, bo dalej oddalona od lądu. Za piwo trzeba 6 EUR zapłacić. Zresztą nie ma co wyliczać. O tej porze roku wszystkie te enklawy turystyczne są dużo droższe niż po za sezonem, nie oszukujmy się.

 Przy tej wyspie zrobiliśmy dwa nurkowania od  południowej strony jako, że front nadciągał i od zachodu zerwał się bardzo silny wiatr. Wspaniałe ściany opadające do głębokości 50 metrów w obu przypadkach. Punta Della Fica i drugie bardziej spektakularne miejsce wg. mnie Punta Della Civitata.

Warto wiedzieć, że wyspa Capraia to rezerwat przyrody składający się z dwóch stref. Tzw Zona 1 od  zachodniej strony wyspy jest ścisłym rezerwatem i nawet podpływać tam nie wolno, a Zona 2 to miejsce gdzie nurkować można ale na pewno nie można uprawiać łowiectwa podwodnego. Patrząc na mapę to w zasadzie wokół wyspy wszędzie dno opada szybko do głębokości ok. 100 m. W jedynym miasteczku Porto Capraia jest jedyne Centrum Nurkowe, które prowadzi nurkowania. Podstarzały Włoch ledwie mówi po angielsku i nie specjalnie chce mu się cokolwiek. Wiecie, taka włoska maniana 🙂  Gdzieś, u wlotu do portu leży wrak samolotu na 45 metrach. Miejsce znane tylko właścicielowi bazy nurkowej.

Podczas tego tygodniowego rejsu odkryłem, że jest tu bardzo dużo muren. Praktycznie na każdym nurkowaniu niemalże wszyscy uczestnicy rejsu je widywali, a na niektórych miejscach nurkowych nie było problemem wypatrzeć ich 7-9 sztuk. Bardzo często widuje się ryby pięknie pływające w stadzie i prawie w ogóle nie bojące się nurków – sarpa sarpa. No i oczywiście jak w całym basenie Morza Śródziemnego, Amarele czyli po polsku Leszcz Morski. Oczywiście inne gatunki też są i widywaliśmy je, ale akurat te trzy odniosłem wrażenie, że występują bardzo licznie.

Kolejny rejs nurkowy za nami. Kolejny raz przekonałem się, że jest tu bardzo dobra forma spędzania wolnego czasu nie tylko przez nurków, ale i osoby nienurkujące. Przecież cały czas płyniemy naszą łodzią blisko brzegu i cały czas wieczorami schodzimy na ląd, aby coś pozwiedzać czy usiąść na włoskie espresso! Dla miłośników kawy to niemalże religia. Pogoda udana, tylko ostatniego dnia zaczęło wiać, ale jako, że płynęliśmy z wiatrem do domu to nawet te osoby, które nie miały wcześniejszego doświadczenia w takich rejsach nie ucierpiały z powodu tzw. choroby morskiej.

Bardzo polecam ta formę. W przyszłym sezonie, czyli w 2017 roku tą samą łodzią będziemy pływać w chłodniejszych okolicach globu. Na Lofotach i Spitsbergenie. Kto chętny, już zapraszam!

Tekst, zdjęcia, film: Rudi Stankiewicz

Masz pytania?

Wystarczy, że do nas napiszesz lub zadzwonisz:
Bestdivers@bestdivers.pl
Tel. (+48) 601321557 / (+48) 698529073