Marsa Alam - Listopad 2015 » Best Divers
Zainteresowany ofertą?
Zadzwoń na naszą infolinię:
601 321 557
Zamów bezpłatną rozmowę

Marsa Alam – Listopad 2015

 

 

Kolejny wyjazd na nurkowanie w Bestdivers do Marsa Alam przyniósł kolejne zauroczenie tym miejscem. Ponownie przekonałem się, że miejsce to jest jednym z piękniejszych do nurkowania z brzegu na terenie Egiptu. Nawet to, że mocno wiało i fale oraz prądy morskie momentami ograniczały widoczność pod wodą nie spowodowało, ze wydawały się te nurkowania jakby nieco gorsze. Oczywiście w okresie letnim, kiedy nie ma sztormów przejrzystość Morza Czerwonego przy brzegu jest zasadniczo lepsza, ale z drugiej strony wyjazd w listopadzie do Egiptu, kiedy w naszym kraju zimno, deszczowo i szalenie epidemia grypy – wydaje się idealnym pomysłem.

 


 

Pierwsze nurkowania tzw. check dive robimy w znanym mi już miejscu Marsa Murena. Piaszczysta zatoczka gdzie na nurkowanie przepływa się małym kanionem w rafie. Tu już kilka razy widywałem dugoonga, a żółwie pasące się na trawie pod wodą to dość standardowy widok. Doskonałe miejsce dla początkujących nurków aby złapali pewności siebie, że nurkowanie jest świetną przygodą i niesamowitym przeżyciem, a nie stresem i nerwówką.

 


 

Kolejnego dnia jedziemy cała grupką w miejsce, które nie wolno pominąć przy okazji pobytu w marsa Alam – Abu Dabbab czyli nurkowanie z żółwiami. Już jest coraz mniej ludzi nurkujących w Polsce, których ominęło to miejsce no ale jednak początkujący nurkowie mają tu niespotykana szansę zobaczyć pierwszy raz w życiu potężne żółwie morskie. Czasami przypływa tez dugong co jest już w ogóle rarytasem nawet dla mocno opływanych nurków. Kiedyś centra Nurkowe jeździły z prawej strony zatoczki. Tuż przy hotelu wchodziło się z piaszczystej plaży na nurkowanie. Teraz zaczęli wywozić nurków na lewą stronę tej zatoki co i dla mnie było nowością gdyż z tej strony nigdy nie nurkowałem. Na pewno mamy bliżej do rafy z lewej strony, a musze przyznać, że byłem miło zaskoczony ilością życia. Wydawać by się mogło, że z racji bliskości hotelu rafa będzie mocno poturbowane przez turystów tym czasem ma się bardzo dobrze. Koralowców jest dużo. Nie są połamane jak mi się wydawało, a obfitość fauny naprawdę duża. Idealne miejsce na fotografie podwodną.

Trzeciego dnia nurkujemy w miejscu zwanym Abu Sail. Być może moja pisownia nie jest w tym przypadku poprawna, ale nazwa brzmi tak jak w zdaniu u góry. Jedziemy busem w miejsce na brzegu morza odzienie ma nic, czyli nie z terenu hotelu czy jakiś zabudowań. Klasyczne wybrzeże Morza czerwonego z kamieniami, łachami piachu i rafą 50 m od brzegu. Na miejsce nurkowe dochodzi się około 50 m do charakterystycznego kamienia gdzie tuz obok pod wodą jest szczelina, w którą się wchodzi. Szczelina po przez mały kanion i tunel wyprowadzi nas na otwarte morze. Nurkuje się oczywiście w lewo lub w prawo. Ciekawe miejsce, od razu robi się głęboko. Tak wiec dla tych, co lubią się przegłębić podczas nurkowania idealne miejsce. Jedyna wada jest to, że nie ma tu cienia tak wiec miedzy znurkowaniami stoimy na słońcu. W listopadzie przy silnie wiejącym wietrze nie było to problemem, ale latem mamy tzw patelnie na zamówienie.

 

 


 

 

Przedostatni dzień przyszło nam nurkować w miejscu gdzie większość safari nurkowych organizuje ostatnie nurkowanie. Marsa El Shuna. Łodzie safari wpływają do tej zatoki gdyż często pasie się tu dugong. Nurkowałem w tej zatoce kilkakrotnie właśnie, podczas safari nurkowych gdzie pontonem wywozili nas w głąb zatoki w poszukiwaniu krowy morskiej lub żółwia. Tym razem nurkowałem z brzegu raz po lewej stronie, raz po prawej. I tu znowu zaskoczenie, bo okazuje się, że ta rafa zaraz od brzegu jest bardzo bogata w życie. Mnóstwo płaszczek, drobnych ryb, skrzydlić, małe stada młodych barakud, a stada żerujących makreli było widać, co kilka chwil. Mimo mojego wieloletniego doświadczenia w nurkowaniu naprawdę polecam to miejsce dla fotografów podwodnych.

 

No i wreszcie ostatniego dnia naszego pięciodniowego pakietu nurkowego jedziemy do hotelu Concorde w miejsce zwane Abu Dabur. W wolnym tłumaczeniu „król pszczół”. To miejsce już dawno mi się bardzo spodobało, dlatego każda grupę, która przyjeżdża z Bestdivers do Marsa Alam staram się zachęcić aby zanurkowali w tym miejscu. Jako, że jest to na terenie hotelu to za wstęp, podobnie jak na Abu Dabbab trzeba zapłacić 10 eur. Nie spotkałem jeszcze nikogo, kto by żałował. Miejsce słynie z wyśmienitej, tzw. home reef gdzie zaraz po wejściu do wody po prawej stronie mamy coś w rodzaju kanionu i jaskini zarazem. Jedynym utrudnieniem podczas falowania morza jest to, że w tym miejscu tworzy sie prąd wyciągający w morze i na powrocie trzeba się wciągać po linie. Jest to też dobre doświadczenie dla kogoś, kto takiego nurkowania jeszcze nie wykonywał.

Po wyjściu z jaskini na otwartą wodę stok rafy opada do dość znaczących głębokości 40-50 metrów.

 

 

Przy łączeniu rafy z piaszczystym dnem zobaczymy bardzo dużo płaszczek ang. Blue Spotted Sting Ray.Nie ma co ukrywać, Marsa Alam jest bardzo pięknym miejscem do nurkowania z brzegu. Kompletnie innym niż Dahab czy Hurgada gdzie, aby zobaczyć piękną rafę trzeba już popłynąć dalej w morze. W Marsa Alam, wchodząc z brzegu, nawet z plaży przy hotelu zobaczymy piękny ekosystem Morza Czerwonego. Polecam ponownie nurkowanie w tym miejscu.

 

 

Tekst, zdjęcia; Rudi Stankiewicz


 

Masz pytania?

Wystarczy, że do nas napiszesz lub zadzwonisz:
Bestdivers@bestdivers.pl
Tel. (+48) 601321557 / (+48) 698529073