Podlodowe na Kulce 2021

Jakby nie patrzeć to było pierwsze nurkowanie w 2021 roku w czasie pandemii koronawirusa.

Zachęcony, jak mi się zdawało, chwilowym mrozem – bo przecież zima wcześniej nie przyniosła w ogóle lodu na jeziorach, a kilka zim wstecz jezioro zamarzało dosłownie na chwilę (1-3 tygodnie), zorganizowałem wyjazd nad jezioro Łęsk. Dlaczego tam? Albowiem już w tradycji będzie kąpiel w przeręblu po nurkowaniach. Bania z wodą prawie 50 stopni i 20 m dalej przerębel doskonale się synchronizuje z tego typu formą aktywności ruchowej.

I od tych kilku lat nie pamiętam, aby ktoś zrezygnował z hartowania się i kursowania nawet po kilka razy bania-przerębel. Rekordzista kursował 11 razy. W 2018 roku sam przebyłem tą drogę 9 razy. Najgorszy jest ten pierwszy raz. Tu wymiękają największe autorytety zastrzegając sobie w gorącej bani spoglądając na lodowate jezioro – „ale ja do przerębla nie idę”. Naturalnie kilka zabiegów psychologicznych typu „nie będziesz miał czego wspominać”, „ale cieniarz”, „Ty, no weź” itp. powoduje, że każdy się decyduje i każdy odkrywa, że tylko ten pierwszy raz jest przełomowym szokiem dla organizmu.

Po trzecim razie wraca się z przerębla do bani po śniegu jakby był to spacer niedzielny po obiedzie w parku z kaczkami które czasami dokarmiamy. Jednak pamiętam swój rekord 9 krotnego zanurzenie się w przeręblu na zmianę z kąpielą w bani. Wydatek energetyczny jest ogromny. Wejście na pierwsze piętro, gdzie wówczas spaliśmy w pensjonacie obok, wydawało mi się jakbym co najmniej wchodził pod Giewont. Osoby ze słabym sercem powinny bardzo uważać na tego typu formę aktywności tym bardziej, że w czasach obostrzeń związanych z pandemią morsowanie staje się jakąś jakby modą.

Nurkowanie

Byłem wręcz przekonany, nauczony doświadczeniem poprzednich lat, że w trzecim weekendzie stycznia jak zrobię to podlodowe to pewnie za tydzień będzie już przysłowiowa „musztarda po obiedzie”. Odwilż i tyle widzieli lód na jeziorze. Tymczasem zima przyszła na dobre. Nikt się nie spodziewał, że w 2021 roku znowu przyjdzie mróz, śniegi, zamiecie i ogólnie zaskoczonych drogowców. Pisząc ten tekst w połowie lutego 2021 za oknem minus 10 stopni, a śniegu napadało już z 10 cm i wcale nie wygląda jakby miało przestać śnieżyć.

Przerębel w sobotę rano zrobiony, grubość lodu 10-12 cm. Jeszcze w sobotę tyle było śniegu, że można było na sankach jeździć ale od południa zawiał ciepły wiatr i w niedziele już tylko gdzie nie gdzie łachy śniegu dało się widzieć. Tak wiec przekonany byłem ponownie, że za 3-4 dni lodu już nie będzie tym bardziej, że jezioro Łęsk to zbiornik przepływowy czyli ruch wody powoduje na środku jeziora jakby wytapianie lodu od spodu. Okazało się jednak, iż tym razem się myliłem. Teraz, w chwili pisania wiem ze lód ma już koło 20 cm.

Nurkowanie szkoleniowe z Krzyśkiem przebiegło wzorcowo można by rzec. Zimno oczywiście skutecznie wygania z przerębla, a zamarznięty automat pod koniec drugiego nurkowania dodał atrakcji nurkowaniu. Nie wiem co się dzieje z tym jeziorem ale cały czas, systematycznie woda tj. przejrzystość się pogarsza. Pamiętam kilka lat wcześniej wizurę pod lodem rzędu 7-8 metrów. Tym razem, no może 3 metry były. O tej porze roku kiedy jest lodowata woda i nie ma zakwitu glonów spodziewamy się raczej czystej wody tak wiec na prawdę zbaraniałem. Może ta rzeczka, która wpada na drugim końcu jeziora niesie coś ze sobą, może inny powód ale faktem jest, że tym razem nie było tak wspaniałych widoków pod lodem jak to zazwyczaj się widuje.

W niedzielę po nurkowaniu ruszamy do domu. Zaczyna prószyć śnieg. Po drodze zastanawiam się czy uda się jeszcze raz zorganizować w tym roku nurkowanie podlodowe. Teraz wiem, że spokojnie do końca lutego będzie gruby lód tak wiec za tydzień ruszam ponownie.

Gdyby ta forma nurkowania Cię zainteresowała zerknij jeszcze na tą fotorelacje https://www.bestdivers.pl/fotorelacje/polska/pod-lodem/