Salem Express - Egipt » Best Divers
Zainteresowany ofertą?
Zadzwoń na naszą infolinię:
601 321 557
Zamów bezpłatną rozmowę

Salem Express – Egipt

English version gb

Tragedia promu Salem Express

Portem macierzystym promu Salem Express była Safaga. Prom świadczył usługi przewożenia pasażerów i transportu między Egiptem, a Arabią Saudyjską. Jej kapitanem był Hassan Moro bardzo zdolny i doświadczony człowiek morza. Powszechnie uważany za doskonałego marynarza. Moro wcześniej wykładał w Akademii Marynarki Wojennej  Egiptu. Przeniósł się do Safagi do pracy aby świadczyć swoje usługi firmie Samatour Shipping Company. Był kapitanem Salem Express od 1988 roku, a znał trasę między Safagą, a portem w Jeddah wyśmienicie - ale chyba aż za dobrze! Za każdym razem, gdy zbliżał się do Safagi, kapitan Moro miał w zwyczaju nawigować sam między lądem, a egipskimi zdradzieckimi rafami Hyndman - które znajdują się na południe od portu. Ta nawigacja oszczędzała pełne dwie godziny czasu podróży.


Żaden z innych kapitanów nie zdecydowałby się pływać trasą, którą pływał Moro - pozostając dalej od brzegu, do czasu dopłynięcia do wyznaczonych ścieżek wokół północnego krańca rafy Panorama Reef. Należy zauważyć, że w następstwie katastrofy statku Salem Express, ta "bezpieczniejsza" trasa stała się obowiązkowa dla wszystkich dużych statków.
W dniu 16 grudnia 1991 r., Salem Express rozpoczął swój ostatni rejs.


 Do przepłynięcia było 450 mil morskich i nie było nikogo kto zadawałby sobie pytanie kto będzie szefem rejsu. O zmierzchu, pogoda pogorszyła się. Siła wiatru była tak duża, że kapitan wydał rozkaz aby pasażerowie z pokładu tzw. sun deck przenieśli się do ładowni. Moro był świadomy ich dyskomfortu ale myślał przede wszystkim o bezpieczeństwie pasażerów.
Przepływając przez Morze Czerwone celowo kapitan obrał drogę na północ - starał się zapewnić swoim pasażerom w miarę duży komfort płynąć z wiatrem. Statek zbliżył się do rafy Hyndman około północy. W takich warunkach nie można było odróżnić raf o grzbietów fal.  Moro był nieznacznie na wschód od jego zwykłej trasy, którą znał niemalże na pamięć. Ten nieznaczny błąd nawigacyjny doprowadził do uderzenia promu Salem Express w feralną rafę. Dwa fakty spowodowały zatonięcie promu. Po pierwsze, kadłub z przedniej prawej strony został rozdarty przez rafę. W tym samym czasie furta dziobowa w wyniku uszkodzenia rozszczelniła się powodując wlewanie się ogromnych mas wody do pokładu samochodowego. Taki podwójny cios był zupełnie katastrofalny. Woda wlewała się ogromnymi masami i wszystko działo się bardzo szybko. Natychmiastowe zalewanie spowodowane przez pęknięty kadłub zostało spotęgowane przez przedostawanie się wody na pokład samochodowy. Salem Express tonął w zastraszającym tempie. Podczas niesłabnącego sztormu, rosnącej  paniki wśród pasażerów statku morze bezlitośnie wciągało prom pod wodę. W ciągu 20 minut od uderzania w rafę, Salem Express zatonął opadając na prawą burtę na 30 metrach głębokości. Kilka znacznie mniejszych statków w tym samym czasie było zacumowanych bezpiecznie niedaleko od rozgrywającej się tragedii ale po zawietrznej stronie większych raf koralowych gdzie sztorm nie był tak odczuwalny. Nikt jednak nie był w stanie udzielić pomocy z obawy przed utratą własnej łodzi. Jeden ze Skipperów, który był naocznym świadkiem tragedii zeznał "widziałem wyraźnie Salem Express, chwile później po prostu zniknął”.


 Wiele osób straciło życie, gdy statek zatonął, inni zginęli w bezpośrednim następstwie. Dla niektórych jednak uniknięcie śmierci nie było końcem walki o życie. Tak szybkie zatonięcie promu spowodowało, ze żadna łodź ratunkowa nie została opuszczona na powierzchnię wody. Wszyscy, którzy przeżyli pływali po powierzchni i zostali zdani na własny los. Szczęśliwie prądy morskie ciągnęły rozbitków w kierunku brzegu. Co ciekawe, 180 osób przeżyło. Większość z nich dotarła do brzegu samodzielnie. Kto nurkował na Salem Express wie jaki to dystans do brzegu. Osobiście uważam, iż owe 180 osób może mówić o niezwykłym szczęściu!


Oficjalnie statek wiózł 650 osób - 578 pasażerów i 72 członków załogi. Chociaż wielu ludzi twierdzi, iż prom przewoził dwa razy więcej pasażerów, dalsze spekulacje, niczemu nie służyły. Oficjalna liczba ofiar została ustalona na 470, i jest mało prawdopodobne, że  urzędnicy portu w Jeddah pozwoliliby rażąco przeciążyć prom pasażerski.
Oczywiście, krewni zmarłych zaczęli domagać się odpowiedzi i przynajmniej początkowo, załoga była bardzo krytykowana, gdy okazało się, że większość łodzi ratunkowych i tratw ratunkowych zatonęło ze statkiem. Tak naprawdę było zbyt mało czasu aby zareagować tak szybko. Oczywiście, jedynym człowiekiem odpowiedzialnym za wszystko co wydarzyło się tej strasznej nocy był kapitan Hassan Moro, który zatonął razem ze statkiem.
Pływając na ten wrak przewodnicy opowiadają wiele wersji dalszych losów kapitana. Jedna z nich mówi, iż jednym z rozbitków, który przeżył był właśnie kapitan. Został pojmany, aresztowany i osadzony w wiezieniu gdzie krótko potem popełnił samobójstwo. Inna plotka niesie, iż kapitan uratował się i uciekł do Syrii gdzie nie odnaleziono go do dziś. Oficjalnie jednak stwierdzono, ze kapitan poszedł na dno razem ze swoim statkiem. Ludzie jednak będą zawsze tworzyć mity i legendy.


W ciągu najbliższych kilku dni, wiele ciał wydobyto z kabin i miejsc gdzie kapitan zgonił pasażerów z pokładu podczas sztormu. Im głębiej do wraku zaczęto schodzić tym zbyt niebezpieczne zaczęło się to robić aż w końcu postanowiono zaprzestania dalszej akcji. Przy pomocy Marynarki Wojennej Egiptu zabezpieczono wszelkie włazy i wejścia do promu aby uniknąć eksploracji wraku przez niepożądane osoby.
Odpowiedzią na najczęściej zadawane pytanie jest stwierdzenie: "Tak" - nadal w głębi statku są ciała i szczątki ludzi. W połączeniu z jeszcze w miarę niedawną tragedią tłumaczy to dlaczego wiele przewodników nurkowych opisuje, iż nurkowanie wewnątrz wraku jest zakazane.

Trochę historii promu.

Prom zaczął pływać pod nazwą  Fred Scamaroni w 1976 roku. Późniejszy Salem Express  został zbudowany we francuskiej stoczni firmy Constructions Navales et de la Mediterranee Industrielles w mieście La Seyne. Później prom pływał pod nazwami Nuits Saint George, Lord Synaj i Al Tahra. Wreszcie w 1988 roku przyjął nazwę Salem Express. Miał 4771 ton wyporności, 100.29m długości, 18.1m szerokości z zanurzeniem 4.92m (bez obciążenia). Zasilany czterema 8-cylindrowymi silnikami wysokoprężnymi, które napędzały dwie główne śruby oraz śruby strumieniowe dopychające podczas cumowania promu. Silniki o mocy 14880 km zostały zbudowane przez Ch de l'Atlantique również  w La Seyne.

Nurkowanie na wraku

Jest to jeden z największych wraków w Morzu Czerwonym - mniej więcej tej samej wielkości jak Thistlegorm. Leży idealnie na prawej burcie na głębokości 32 metrów od dziobu do rufy. Mostek kapitański jest godny obejrzenia. Niektóre okna zostały usunięte co jest dość oczywiste z racji częstych odwiedzin tego miejsca przez nurków. Masz z gniazdem bocianim prezentuje się też bardzo fotogenicznie. Lewa burta znajduje się na około 10-12 metrów głębokości. Jest jednolita, niezniszczona i jeszcze nie wiele koralowców osiadło na tej stronie. Z tej strony jest kilka wejść do środka. Do niedawna wejścia te były zamknięte teraz można przez niektóre wpłynąć do wnętrza wraku. Na dziobie masywna kotwica. Za mostkiem kapitańskim i ponad kabinami widać podniesione żórawie na pokładzie spacerowym, które miały za zadanie opuścić szalupy ratunkowe. Wszystkie łodzie ratunkowe z lewej burty zniknęły. Na śródokręciu, nurkowie znajdą dwa kominy, a na nich charakterystyczną literę „S”  (logo Salem Express). Bezpośrednio pod kominami są cztery łodzie ratunkowe leżące na dnie morza. Na pokładzie gdzie znajdowało się dużo pasażerów przygotowano dodatkowo wiele płacht i płyt falistych aby chronić ludzi przed promieniami słonecznymi. Te płyty faliste, teraz śmieci dna morskiego leżą poniżej tak samo jak wiele rzeczy osobistych byłych pasażerów - takich jak radioodbiorniki czy walizki.


Z okolicach rufy zobaczymy, duże ławice ryb (ang. Sweetlips, Butterflyfish i Goatfish). Można wypatrzeć także płaszczki (ang. Blue-Spotted Stingray). Wrak sam w sobie jest już obrośnięty wieloma twardymi koralowcami. Leżąc w stosunkowo dobrze chronionej części rafy należy się spodziewać, iż za wiele lat stanie  się częścią rafy Hyndman na razie jednak prom prezentuje się wspaniale. Czasami do wraku podpływają rekiny rafowe, jednak ze względu na duża ilość hałasujących lodzi nurkowych należy się spodziewać, ze będzie ich tam coraz mniej.

Zakończenie

Nurkowanie na wraku Salem Express wzbudzało wiele kontrowersji kilka lat temu. Trochę osłabły ale jednak ciągle są. Niektórzy odmawiali nurkowania na tym statku w ogóle. Byli i tacy przewodnicy nurkowi, którzy wręcz zniechęcali do nurkowania w tamtej okolicy. Każda opinia była ważna i kształtowała linie czy, jak, kiedy nurkować. Do wraku nie można było wpłynąć. Nurkując tam pierwszy raz w 2002 roku nie było nawet mowy aby wpłynąć do środka wraku, a lokalni przewodnicy przy odprawach nurkowych zaznaczali, iż dla nich jest to cmentarz. Dziś, po nurkowaniu w październiku 2010 roku drzwi na lewej burcie są powyrywane, furta rufowa leży na dnie i można wpłynąć do środka przeżywając prawdziwy szok. Oczywiście przewodnicy nie zabiorą nas w miejsca gdzie leżą jeszcze szczątki ludzkie ale sama świadomość jest dość przygnębiająca. Wiele osób mimo to uważa, że nurkowanie na Salem Express powinno być zabronione. Ciekawe jest to że wiele z tych nurków, którzy kładą nacisk na "nie" nurkowanie na Salem Express i którzy wręcz naciskają na to aby zaakceptować ich pogląd nie widza problemu na nurkowaniu na innych wrakach np. takich jak Carnatic gdzie 31 osób zmarło lub Thistlegorm gdzie zginęło 9 osób! Na pewno nurkując na Salem Express powinniśmy okazać szacunek wobec ogromu tragedii jaki wydarzył się owej feralnej nocy ale czy jest to powód do tego aby tam nie nurkować? Cicha i głośna debata na pewno będzie jeszcze trwała. Ci wszyscy, którzy lubią nurkować na wrakach to miejsce powinni obrać jako jeden z obowiązkowych punktów podróży. Polecam.

 

 

 

 

Zdjęcia: Rudi Stankiewicz
Opracowanie: Rudi Stankierwicz


 

Masz pytania?

Wystarczy, że do nas napiszesz lub zadzwonisz:
Bestdivers@bestdivers.pl
Tel. (+48) 601321557 / (+48) 698529073